Jak powstaje ból?
cz. 1 - ostry ból receptorowyWróćmy więc do ściany. W momencie gdy moje czoło spotkało się z rzeczoną ścianą, a towarzyszyła temu dość znaczna siła (czyli po prostu rąbnęłam głową w tę nieszczęsną ścianę z niezłym impetem), pobudzone zostały specjalne receptory zlokalizowane w skórze – nocyceptory. Są to wyspecjalizowane komórki nerwowe, które są zdolne odbierać bodźce bólowe właśnie na drodze ich pobudzenia (jak w sytuacji o której mówię), ale też ich uwrażliwienia (i do takiej sytuacji jeszcze wrócimy). W naszym ciele mamy 3 rodzaje nocyceptorów:
unimodalne (czyli wyspecjalizowane do odbierania jednego rodzaju bodźca i chodzi tu o bodźce mechaniczne oraz termiczne (jakkolwiek to nielogicznie brzmi, to są one odbierane w bardzo zbliżony sposób) – takie nocyceptory mamy w skórze i to one właśnie zareagowały na to niezamierzone spotkanie mojego czoła i ściany)
multimodalne (reagują one na wszystkie rodzaje bodźców i mamy je na i w narządach wewnętrznych)
„ciche” (zlokalizowane są we wszystkich tkankach i odbierają dłużej działające bodźce – są wrażliwe na substancje chemiczne wydzielane przez uszkodzone tkanki i współuczestniczą w procesie wytwarzania stanu zapalnego)
Na tym etapie następuje modulacja sygnału – czyli jego osłabienie lub wzmocnienie, w zależności od sytuacji i potrzeby. Jak do tego dochodzi? Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, jest kilka teorii – i każda ma w sobie ziarno prawdy, jednak żadna nie jest uniwersalna (czyli nie tłumaczy wszystkich rodzajów bólu i radzenia sobie z nim). Rdzeń to pierwszy punkt kontrolny – tu mają miejsce decyzje, jak silny sygnał bólowy dotrze do wyższych pięter ośrodkowego układu nerwowego – i mam tu na myśli rdzeń przedłużony i śródmózgowie.
Jednak najistotniejszy z punktu widzenia pacjenta proces ma miejsce w korze mózgowej – tu zachodzi właściwa percepcja bólu (czyli jego odczuwanie, w pełni świadome)… ale jest to też ostateczny etap, na którym odbieranie bodźca bólowego podlega modyfikacji – choćby pod wpływem naszych emocji, depresji czy lęku (udowodniono, że ból jest odczuwany jako silniejszy przez osoby cierpiące na bezsenność, depresję, będące w lęku, mające poczucie osamotnienia czy zmęczenia, a słabiej, gdy jesteśmy wypoczęci, aktywni towarzysko oraz w dobrym zdrowiu). W korze mózgowej następuje także ocena bólu i sterowanie reakcją na takie doświadczenie – czyli to wszystko, co możemy zobaczyć gołym okiem i odczuć na własnej skórze. To dzięki korze mózgowej mogłam naprawdę poczuć, jak mocno uderzyłam się w czoło, dotknąć bolącego miejsca ręką czy pomyśleć o przyłożeniu na ten obszar zimnego okładu (dzięki koro, dzięki tobie nie mam wielgachnego guza).
Możecie się zastanawiać – co w zasadzie z tego wszystkiego wynika? Też się kiedyś nad tym zastanawiałam (kiedyś – czyli na etapie nauki biologii w liceum) i wyjaśnienie sprawiło, że zafascynowałam się leczeniem bólu. Otóż na całej tej długiej drodze sygnału bólowego od receptora do kory mózgowej znajdują się liczne tzw. punkty uchwytu – czyli miejsca, w których możemy zadziałać… lekami przeciwbólowymi. Są to często naturalne miejsca hamowania przesyłu impulsu bólowego (bo owszem, nasz organizm też takie mechanizmy posiada).